Artykuł ten chciałbym poświęcić pamięci miejsca tak bliskiego dla większości z Nas.

       Są pewne mądre słowa, które trafiają w sedno pewnych etapów z naszego życia. „Coś się kończy i coś zaczyna”. Krótkie zdanie a jak wiele treści ze sobą niesie.

W sobotę 15 października 2022 zamknęliśmy pewien rozdział Naszej, jakże różnorodnej historii. Mam tu na myśli rozbiórkę „Hubertówki” w Strzelcach. Aż łezka w oku się kręci.

Przeszłość jest i zawsze będzie częścią nas samych. Jednak nie możemy nią żyć. Musimy iść do przodu.

       Wielu z Nas kojarzy to miejsce z początkiem swojej przygody z myślistwem, pierwsze klęknięcie, magiczne słowa przysięgi pasowania, wspólnymi spotkaniami, z roku na rok dorastającymi dziećmi, później wnukami, wspólnym dzieleniem się opłatkiem.

Kawał pięknej historii. I na pewno każdy z nas przeżył ja i zapamięta na swój niepowtarzalny sposób.

Miejsce to przeszło do historii, zupełnie jak część z Naszych towarzyszy łowów o których nie możemy zapominać. Ileż to już z Nich nie ma wśród Nas. A zdawałoby się, że rozmawialiśmy jeszcze wczoraj.

Lubimy wracać w miejsca gdzie spotkało nas coś dobrego, gdzie spotkaliśmy kogoś ważnego. I lubimy te powroty, bo stale mamy nadzieję, że ktoś lub coś tam na nas czeka. Jednak na wszystko przychodzi kres.

I w tym miejscu świetnie wpasowują się słowa: coś się kończy i coś zaczyna. Zamykamy rozdział historycznej już „Hubertówki”, aby zacząć uzapełniać niezapisane karty historii Gawry.

Sobotniego ranka ruszyły główne prace rozbiórkowe. Piszę główne, gdyż pracowano także w tygodniu. Stawiło się wielu Kolegów. Byli to Koledzy: Stackiewicz Mieczysław, Stackiewicz Marcin, Mikosza Piotr, Stankiewicz Arkadiusz, Stankiewicz Szymon, Chmielewski Robert, Andruszkiewicz Leszek, Masiak Jacek, Jakubowski Józef, Nosek Krzysztof, Kaluga Tomasz, Karczewski Marek, Cieślik Kazimierz, Dorynek Marian (stażysta- kucharz 🙂 ), Cegliński Paweł (naganiacz), Bigaj Zbigniew, Borys Przemysław, Cieślik Marcin, Stackiewicz Paweł, Taraszek Mariusz (stażysta).

Z relacji Kol. Piotra Mikoszy, dowiedziałem się, iż prace przebiegły bardzo sprawnie. Sprzętu było co niemiara a i humory dopisywały. Sama zaś pogoda była na tyle łaskawa, iż wszystko poszło według planu.

Co się nadawało zostało rozebrane. Elementy w gorszym stanie zostały pocięte z przeznaczeniem na przyszłe ogniska. Całość zaś przewieziono na Gawrę.

Samo zaś miejsce posprzątano.

Po transporcie na miejsce, Kol. Dorynek Marian przygotował posiłek w postaci sławnych już kociołków myśliwskich. Smak chyba wszyscy jeszcze pamiętamy z Walnego 🙂

Rozładunek przywiezionych materiałów na miejsce, potrwał do godziny 16.

Chciałbym także przekazać w imieniu Kol. Piotra Mikoszy podziękowania wszystkim ww. Kolegom za wyjątkową mobilizację.

 

 

Darz Bór!!!                                  

Lalak Andrzej