No i wydarzyło się!

Polowanie, które większość z Nas wyszukiwała na horyzoncie, dobiegło końca. A jeszcze nie tak dawno sygnał „Darz Bór” niósł się po kniei. Kto był ten wie.

       Oczy miałem jak sowa sprawdzając wczoraj serwisy pogodowe. Nie dość, że nie możesz się wybrać na każdą zbiorówkę, to w dodatku tą wyczekiwaną wróżą na mokro. No żesz..

No ale co, nie pojedziesz?!

Rankiem jeszcze głos rozsądku ( czyt. -Nasza piękniejsza druga połowa) mówi ci gdzie ty się człowieku w taką pogodę wybierasz? Że też Ci się chce.

Na bank masz to samo. No ale wiesz jak jest, po prostu chcesz się choć na chwilę wyrwać od codzienności, spotkać z przyjaciółmi, złapać oddech i naładować baterie na kolejny tydzień. Taki zew natury.

 

       Tego dnia odbywało się polowanie metodą szwedzką. I choć to jeszcze ewenement w naszych rozpiskach to już widać tendencję zwyżkową. Wprowadzony limit myśliwych do 40 ze względu na ograniczoną ilość zwyżek. A chętnych co nie miara.

       Na zbiórce stawił się prawie komplet polujących. Piszę prawie, gdyż nie przyjechało 5 zawodników, ale to jeszcze za chwilę wrócę do tematu.

Zaproszonych gości mieliśmy na prawdę sporo. Wśród nich Łowczy Okręgowy Kol. Wojciech Zaniewski. Także ladies & gentlemens -musowo wypaść pierwszorzędnie.

       I w tym o to miejscu przepraszam Koleżanki i Kolegów za  spóźnienie 🙂 , ale rano otrzymałem zadanie bojowe- znaleźć  chleb na dzisiejsze śniadanie. I weź tu panie znajdź chleb w niedzielę niehandlową przed 7 rano. Ale udało się. Zadanie wykonane!

       Łowczy Kol. Jacek Marat serdecznie powitał przybyłych. Poinformował także o gatunkach zwierzyny na które mieliśmy tego dnia polować.

Następnie prowadzący dzisiejsze polowanie Kol. Grzegorz Turkowski przedstawił plan dnia. A wyglądać to miało w następujący sposób. Losujemy numery zwyżek, które to są przydzielone poszczególnym Kolegom rozwożącym. Na zwyżkach siedzimy do godz. 11:30. Obowiązuje bezwzględny zakaz opuszczania zwyżki.

       W tym miejscu wrócę się do tematu Kolegów zapisanych a nieobecnych. Prowadzący wpisał te osoby na czarną listę. Czyli w skrócie- w przyszłym roku odpada wam polowanie szwedzkie na borkach. Jeśli nie możesz być na polowaniu po prostu się wypisz i nie blokuj sztucznie miejsca. Chętnych było wielu a jednak nie mogli skorzystać.

       Dalej przypomnienie zasad bezpieczeństwa na polowaniu szwedzkim. Pamiętasz?

Dla myśliwego:

  1. Myśliwy losuje stanowisko, które może opuścić tylko po określonym przez prowadzącego polowanie czasie.
  2. Załadowanie i rozładowanie broni następuje na stanowisku (ambonce).
  3. Strzał można oddać na odległość maksymalną 80 metrów z broni gwintowanej, 40 metrów z broni gładkolufowej.
  4. Nie ma wymogu stosowania lunety z przybliżeniem 3x. Krotność przybliżenia ustala myśliwy.
  5. Warto zabrać termos z gorącą kawą lub herbatą.

Dla naganiacza:

  1. Należy korzystać z kamizelki odblaskowej. Wskazana jest kamizelka koloru pomarańczowego.
  2. Poruszać się niezbyt głośno.
  3. Nie spieszyć się – zwierzynę należy ruszyć a nie gonić!
  4. Jeśli to możliwe zabrać ze sobą psa/psy.

       Ostatni głos zabrał podkładacz. Kol. Dawid Żywica.

       Po rozlosowaniu numerów stanowisk (naszła mnie myśl aby napisać słodkich numerków, bo przecież to były cukierki, ale to jakoś dziwnie brzmi 😛 ) rozjechaliśmy się na swoje rewiry.

Byłem ostatni do wysiadki a moim rozprowadzającym był Kol. Rafał Zabawski. Po dotarciu na miejsce zobaczyliśmy watahę wilków. Pięć sztuk oddalało się jak tylko nas zobaczyły. Podobno jedna sztuka potrzebuje dziennie od 2 do 5 kg mięsa. A co roku rodzi się od 4-6 sztuk szczeniąt. Weź to i przelicz!

Więcej o wilku z Nadleśnictwa Dojlidy  TUTAJ

       Po zajęciu stanowiska, ładujesz broń i skupiony nasłuchujesz. Ale tego dnia po prostu nie dało się. Tu się gałęzie łamią, tam strzały, gdzie indziej psy grają a w kieszeni telefon. Ale to też ma swój urok. Bo co fajnego jest w staniu jak kołek. A tak chociaż człowiek przestymulowany tymi bodźcami, głodny, zmarźnięty i przede wszystkim zadowolony. Zadowolony że przetrwał, że po prostu dał radę 🙂

       O wcześniej ustalonej porze zeszliśmy ze stanowisk. I chyba każdy z nas był zadowolony, że to już pora zejścia. Trochę ta mżawka dała nam tam w kość, ale z perspektywy czasu już się na nią nie gniewam 🙂

Zjeżdżamy do samochodów.

       No i w końcu przyszła pora na śniadanie. A nie jednemu z nas marzyło się, aby coś ciepłego wrzucić na żołądek.

Dzisiejszego pięknego dnia kuchnia wydawała gulasz. Gorący!!!  A w takich okolicznościach to ważny element. Kolejka jak za komuny za papierem toaletowym. Oczywiście do tego kawa, herbata. Level wyżej to już słodkości. I tu ukłony w stronę Kol. Justyny Turkowskiej za 3 blachy przepysznego ciasta a także Naszego tradycjonalisty Kol. Adama Kotlińskiego i jego delicje.

Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni. A pamiętajcie, że wdzięczność i pszenica rosną tylko na dobrych glebach.

       Po długiej przerwie śniadaniowej, która w końcu zaspokoiła potrzeby pogaduch zadecydowano o zakończeniu dzisiejszego polowania. I w taki o to sposób przeszliśmy do pokotu.

 

Królem Polowania został Kol. Piotr Mikosza- łania, cielak i lis

Vice Królem został Kol. Adam Kotliński- łania i 2 lisy

zaś dla odmiany Królem Lisiarzy został Kol. Adam Kotliński

 

 

Pozostali Koledzy upolowali:

Krystian Kudraj- łania

Tomek Kaluga- łania

Stackiewicz Marcin- łania

Rafał Zabawski- cielak

Andrzej Citkowski- dzik

Eugeniusz Samiła- dzik

Edward Ottomański- dzik

Dawid Żywica- dzik

dzik- sporny

Wojciech Zaniewski- lis

Artur Karaszewski- lis

Ryszard Hańczarek- lis

 

Serdecznie Kolegom gratulujemy !!!

 

       Po uhonorowaniu Naszych dzisiejszych medalistów przyszedł czas na oddanie honorów upolowanej zwierzynie.

Kol.Dawid Żywica odegrał sygnały po czym oficjalnie zakończono polowanie.

 

 

 

Darz Bór!!!                               

Lalak Andrzej