Kolejny weekend przed nami a tym samym wyjątkowo dwa polowania zbiorowe po sobie. Dziś polowanie na Mazuchówce.

Pogoda bardzo dobra (bo tak na prawdę kiedy nie jest?), lekki mrozek i co najważniejsze bez opadów.

Zbiórka tradycyjnie przy starej leśniczówce. Prowadzący Kol. Rafał Zabawski oraz do pomocy Podłowczy Kol. Eugeniusz Samiła.

Jak to zwykle bywa, poleciało według przyjętej procedury. Powitanie, szczegółowe przedstawienie przyjętego planu działania, zasady bezpieczeństwa, i wszystko wiadomo.

Zatem w knieję mości panowie, w knieję. (Tak mi się teraz przypomniała pewna piosenka: Hej mości panowie, kapelusz na głowie– z ciekawości możesz zajrzeć).

Pierwszy miot to Pałac.

Drugi miot. Jest plan- Piołunowicz.

Po drugim pędzeniu- śniadanie.

Kucharz dziś serwował bigos, do tego oczywiście rzecz jasna kawka, herbatka co kto woli. No i oczywiście na deser specjały Mistrza Adama. „Biała czekolada” i salami.

No i wiadomo..pogaduchy, pogaduchy, pogaduchy.

Z opowieści naocznych świadków wynikało, że dawno nie było takiej kolejki do Tundry.

Ostatnie dwa mioty po przerwie śniadaniowej to Kurniki i Sierojć,

W miotach były widziane zarówno jelenie jak i dziki. Jednak wyszło jak wyszło. Nie do przewidzenia. Po czterech miotach polowanie zostało oficjalnie zakończone. Prowadzący podziękował wszystkim przybyłym.

Tego dnia Włodzimierz Puchalski byłby z Nas dumny, polowanie wpisało się na liście tych bezkrwawych.

P.S.

Dziękuję Kol. Adamowi Kotlińskiemu oraz Kol. Marianowi Dorynkowi oraz Kol. Michałowi Samile za nadesłane zdjęcia.

 

 

Darz Bór!!!                                          

Lalak Andrzej