W przeddzień mikołajek, tj. 5 grudnia 2021 odbyło się Nasze, już piąte polowanie zbiorowe. Trochę piszę to z rozgoryczeniem, gdyż jak spoglądam w kalendarz, jesteśmy już w połowie sezonu. Niestety.

Także w myśl pieśni porannej, wstaliśmy z werwą, by móc spotkać się na wspólnych łowach. Tym razem w obwodzie 95. Aura tradycyjnie bardzo dobra (bo kiedy nie jest ? 🙂 ) Pochmurnie, bez opadów z lekkim wiatrem i temperaturą wahającą się wokół zera. Jednak wysoka wilgotność powietrza dawała o sobie znać.

            Na zbiórce stawił się możliwy komplet myśliwych. Tak, tak, czterdzieści osób. W tym nasze Diany oraz zaproszeni goście. Prowadzącym dzisiejsze polowanie byli: Kol. Grzegorz Turkowski, Kol. Rafał Zabawski oraz Kol. Eugeniusz Samiła. Po powitaniu przybyłych, przeszliśmy przypominające, małe szkolenie odnośnie „polowania szwedzkiego”, którym to miał być pierwszy miot. 

I tak dla przypomnienia najważniejsze z nich:

– myśliwy losuje stanowisko, które może opuścić wyłącznie po czasie określonym przez prowadzącego polowanie,

– załadowanie i rozładowanie broni następuje na stanowisku (zwyżce),

– strzał oddany może być na maksymalną odległość 80m z broni gwintowanej i 40m z broni o lufach gładkich.

Akordem kończącym zbiórkę, było losowanie stanowisk. Uzbrojeni w plecaki, zostaliśmy przetransportowani do łowiska. Każdy pod wylosowaną przez siebie zwyżkę. 

            Po zajęciu stanowisk wyczekiwaliśmy zwierzyny. W ciszy słychać przemieszczającą się nagankę. Gdzieś tam, padają pierwsze, pojedyncze strzały. Słychać też przemieszczającą się zwierzynę i co lepsze widać. U mnie pasł się pokaźny rudel saren, a także spokojnie przechodziła klępa z łoszakiem.

             Zmarźnięty, doceniam termos z gorącą herbatą, którą spakowałem pośpiesznie rano oraz podkładkę pod tyłek. Bardzo się przydała. Gdy zbliżała się godzina zakończenia miotu, na końcu leśnej drogi, na której stała wylosowana przeze mnie zwyżka dostrzegłem wilka. Szedł on spokojnie drogą w moją stronę. Jednak gdy złapał wiatr przebiegającej chwilę wcześniej sarny, poszedł jej tropem. O godzinie 10:00 zakończyliśmy miot. Zziębnięci, ale zadowoleni czekaliśmy pod zwyżkami na transport powrotny. W rozmowie z prowadzącym Kol. Grześkiem na temat widzianego wilka, opowiadał o ich dużej ilości, oraz o coraz częstszych przypadkach prób ataku wilków na bydło domowe. Była także historia o kobiecie, którą wilki zagoniły na drzewo.  Z resztą sami wszyscy widzimy, ile tego się spotyka na zbiorówkach. To już nie są pojedyncze przypadki a stale przebywający drapieżnik, robiący duże spustoszenia w naszych łowiskach. I skoro teraz mamy ich aż tyle, to ile będzie za rok, dwa, trzy.. Może, jeśli komuś nie daj Boże stanie się krzywda, to ktoś raczy w końcu zauważyć narastający problem. Chociaż patrząc na to co się dzieje i jakie dewiacje są promowane a jakie wartości są tłamszone to i tak wina będzie po naszej stronie.

           Wracając do samochodów, doszły nas wieści, iż upolowane zostały jelenie, trzy łanie i cielak, Część z kolegów widziała także dziki, które prowadzący ruszył z psem z młodników.

             Na miejscu po zakończonym miocie, przyszedł czas na posiłek. Gorąca zupa wchodziła tak, że aż się nam uszy trzęsły. No i oczywiście nie mogło zabraknąć specjałów Kol. Adama Kotlińskiego. Choć sam uważa, że to już jest nudne, jednak zapewniam Cię Kolego w imieniu wszystkich, że zawsze czekamy na to z niecierpliwością. Słoninka, marynowana cebulka, a dziś jeszcze jako kropka nad „i” podsuszana dziczyzna. Kto nie jadł, niech spróbuje a kto nie był niech żałuje.

             Zagrzani posiłkiem, pogawędkami i różnego typu opowieściami, zebraliśmy się ponownie na zbiórce, aby rozlosować karty stanowiskowe do kolejnych, tym razem tradycyjnych pędzeń. Jednak żeby tego było mało, czekała nas kolejna przemiła niespodzianka. Zostaliśmy poczęstowani ciastem „od Mikołaja”. Jak się okazało, słodki poczęstunek przygotowała Kol. Justyna Turkowska.

Także wszystkim tym, którzy dbacie o Nasze doznania smakowe podczas polowań,  po stokroć DZIĘKI. Jesteście Wielcy.

            Po wylosowaniu kart stanowiskowych, przejechaliśmy do łowiska „Mazuchówka”, gdzie wzięliśmy dwa mioty. Sierojcia i Kurniki. Niestety, pomimo wszelkich starań prowadzących i naganki, zwierzyna oddaliła się tylko w sobie znanym kierunku.

Zakończenie polowania mieliśmy na topinamburze.

Prowadzący złożyli raport z polowania. A jak efekty?

 

Królem dzisiejszych łowów został Kol. Piotr Kruniewicz- 2 łanie

Vice Królem, gość Kol. Artur Karaszewski- łania i cielak

Zaś królem lisiarzy Kol. Krzysztof Nosek.

Gratulujemy!!!

            Po „objęciu królestwa” przyszedł czas na oddanie czci upolowanej zwierzynie, zarazem dziękując kniei za bezpieczne i udane łowy.

Łowczy przypomniał także o akcji stawiania zwyżek w łowisku „Pompa”.  Umówiony termin to 18 grudnia o godz. 10:00. Co do dokładnego miejsca zbiórki, proszę kontaktować się z Podłowczym Kol. Eugeniuszem Samiłą.

 

Prowadzący oficjalnie zakończyli polowanie.

 

P.S. Dziękuję Kol. Piotrkowi Mikosza oraz Kol. Michałowi Samiła za nadesłane zdjęcia i oczywiście proszę o więcej 🙂

 

 

Darz Bór!!!                     

Lalak Andrzej                  

zobacz Galerię