W ubiegłą niedzielę tj. 02 stycznia 2022 odbyło się nasze pierwsze polowanie w nowym roku kalendarzowym. Spotkać się jest wyśmienicie, jednak to ciśnienie „za uszami”, że już zaraz koniec pozostawia wewnątrz Nas pewien niedosyt. Niedosyt wspólnych spotkań, rozmów, żartów, uśmiechu drugiego człowieka. Prostego bycia, którego w ostatnim czasie Nam wszystkim bardzo brakuje. I różnie to bywało, czasem lepiej, czasem gorzej, ale zawsze RAZEM, do przodu. Bo przecież jesteśmy jednością, tak jak palce u jednej ręki.

             Schemat przygotowań do dnia polowania, chyba u Nas wszystkich wygląda podobnie. Już w okolicach środy, czwartku myśl o wspólnych łowach przeplata się z codziennymi obowiązkami. Tak że skupienie mamy jak wystrzelana lufa, nie wspominając już o koncentracji. Oby tylko aura dopisała, bo na serwisach pogodowych co dzień to inaczej. Wieczór przed to już tylko wstęp do prawie bezsennej nocy. Wiesz jak to jest- ciągłe myśli, czy wszystko spakowane, czy nie zapomniane, a czy nie będzie za zimno, a czy nie za ciepło. Zamykając oczy stoisz już na stanowisku 🙂

Rankiem budzik wyrywa Cię z najlepszego snu, bo dopiero co oko zmrużyłeś. No ale wstajesz chętnie- entuzjazm wygrywa. I co? I leje deszcz na przemian z gradem. Jechać, nie jechać? Tak czy siak trzeba się pakować. Tuż przed wyjazdem chlapa się uspokaja, wraz z wewnętrznym niepokojem. Jedziemy!!!

             Dzisiejsze, wspólne łowy odbyły się w łowiskach: Pompa oraz Malinka. Zbiórka tradycyjnie jak od wielu lat na „łące archeologów”.  Pośpiesznie pakuję bibeloty do samochodu i w drogę. Przydrożny termometr w Bystrym wskazuje +2stC, jednak im bliżej miejsca docelowego tym bardziej robi się ślisko. Pomarańczowe elementy ubrań Koleżanek i Kolegów widoczne były już z daleka. W końcu i my idziemy z duchem czasu. W niektórych krajach, są już względem tego przepisy, określające procent koloru „widocznego” w ubraniu myśliwego na polowaniu zbiorowym. Zagłębiając się w temacie, okazuje się, że powinniśmy unikać pewnych kolorów (szczególnie niebieskiego i jego odcieni). Zaś sam kolor pomarańczowy, jelenie postrzegają jako odcienie zieleni otoczenia i jest kuriozalnie mniej dla nich widoczny niż nasz tradycyjny zielony ubiór (jest on dla nich bardziej kontrastujący z otoczeniem). Warto poczytać na ten temat.

             Przed zbiórką Nasz Sekretarz Kol. Andrzej Citkowski, przyklejał hologramy na nasze legitymacje członkowskie, potwierdzające opłacenie składki. Jako ciekawostkę dodam, iż od tego roku PZŁ wdrożył realne zastosowanie kodów QR umieszczonych na tylnej, prawej części naszych legitymacji. W związku z czym nie ma już obowiązku umieszczania hologramu. Będzie to weryfikowane właśnie po tym kodzie.

             Po wybrzmieniu sygnału „Zbiórka” zebraliśmy się w szeregu. Pomimo kapryśności pogodowej było nas całkiem sporo, bo aż 34 z czego 3 zaproszonych gości. Tego dnia obsługą muzyczną zajęli się Kol. Stanisław Stelmasiewicz, Kol. Jarosław Kurzynowski oraz Kol. Józef Jakubowski.

             Zbiórkę rozpoczął Łowczy Kol. Jacek Marat. Złożył on nam wszystkim serdeczne życzenia z okazji Nowego Roku. Poza tym uprzedził nas słusznie o przemyślanym oddawaniu strzałów.

Kolejnie wybrzmiał sygnał „pasowanie myśliwskie” i przed nasz szereg wystąpił Nasz nowy Kolega Jan Marko, jego opiekunem był Kol. Eugeniusz Samiła.

             Polska tradycja myśliwska nakazuje aby młody myśliwy wywołany przed szereg myśliwych (wraz ze swym opiekunem), klęknął na lewe kolano, trzymając broń w lewej ręce stopką opartą o ziemię przy lewym kolanie. Za nim staje opiekun trzymając prawą dłoń na jego lewym ramieniu. Myśliwi zdejmują nakrycia głowy. Młody myśliwy powtarza za celebrującym tekst ślubowania:

Przystępując do grona polskich myśliwych ślubuję uroczyście:

przestrzegać sumiennie praw łowieckich,

postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej,

zachowywać tradycję polskiego łowiectwa,

chronić przyrodę ojczystą,

dbać o dobre imię Polskiego Związku Łowieckiego i godność polskiego myśliwego.

po wypowiedzeniu formuły myśliwy wstaje a przyjmujący ślubowanie podaje mu rękę i wypowiada słowa:

Na chwałę polskiego łowiectwa, bądź prawym myśliwym, niech ci Bór Darzy.

Zebrani myśliwi odpowiadają Darz Bór!!! a sygnaliści grają sygnał „Darz Bór”. Po ceremonii młodzi myśliwi wstępują do szeregu.

             Dalej prowadzący polowanie Kol. Eugeniusz Samiła oraz Kol. Jarosław Gajda przedstawili nam plan dzisiejszych łowów a także przypomnieli zasady bezpieczeństwa. Polowanie miało być typu szwedzkiego na zwyżkach także zasady troszkę się różnią. Po rozlosowaniu słodkości (z rąk Kol. Magdy Brykalskiej) z przydzielonym numerem zwyżki przemieściliśmy się do łowiska. 

            W miocie chodziło 2 naganiaczy oraz 2 podkładaczy z 4 psami. W tym miejscu muszę wspomnieć historię, która wydarzyła się podczas tej zasiadki. Otóż dwie łajki, które tego dnia dla nas pracowały, szły po częściowo zamarźniętym kanale. Niestety lód był już na tyle słaby, że obydwa psy wpadły do wody. Jeden z nich po chwili wyszedł na brzeg, drugi zaś nie dawał rady. Na szczęście zauważył to Kol. Marek Karczewski, który siedział nieopodal. Zaryzykował i sam wszedł po woli na lód. Z tego co opowiadał, pies był już na tyle wycieńczony, że gdy się do niego zbliżył, to z pod wody wystawał już tylko nos. Historia zakończyła się fartownie dla obojga.

Myślę, że zgodzicie się ze mną, iż Kol. Marek, przez swoją heroiczną postawę, zasłużył tego dnia na miano niepisanego Króla Polowania.

            W miocie psy grały pięknie a zwierz przemieszczał się w tereny mniej dostępne. Czego jak czego ale wilków chyba widziano najwięcej. To, że niektórzy widzieli po dwa- trzy, nie było niczym nadzwyczajnym. Kol. Bogdan Strupiński naliczył w ich watasze ponad 10 sztuk. Zobaczcie jak duży przyrost liczebny wilka teraz mamy. Aż strach pomyśleć co będzie za rok, dwa, trzy. Czy jeszcze będziemy polować? Czy w ogóle będzie jeszcze na co polować? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.

             O godzinie 11:00 zeszliśmy ze stanowisk i zebraliśmy się z powrotem na łące. Wiadomo, przerwa musi być wykorzystana na ochy i achy, więc tego nie brakło. Przecież po to się spotykamy. Nie wiem już jak oddać smak w słowach, ale śniadanie tego dnia było prze..zacne. Bigos- jak u mamy, kawa, herbata, bardzo smaczne ciasta (z resztą własnoręcznie przygotowane przez żonę Naszego Kol. Jarka Gajdy- prowadzącego, oraz Naszą Dianę Kol. Magdalenę Brykalską) no i oczywiście tradycyjne słodkości Kol. Adama Kotlińskiego. No tego to już chyba nikomu nie trzeba opowiadać. Jak raz byłeś na zbiorówce, to wiesz co znaczy prawdziwa słonina.

Tak że biesiadę mieliśmy na całego, za co serdecznie w imieniu wszystkich konsumujących dziękuję.

Chciał nie chciał po posileniu ciała i duszy trzeba było ruszać dalej. Szybka zbiórka, rozlosowanie kart stanowiskowych i przejazd na Malinkę. Wzięliśmy dwa mioty jako jeden. Jedamkowski oraz środek. Widziane były dwie chmary byków oraz pojedyncze sztuki jeleni. No i oczywiście wilki.

Niestety, w miarę upływu czasu pogoda coraz bardziej się rozstrajała.

            Po ustalonym czasie zakończyliśmy miot i rozpoczęła się część pokotu.

Przyszedł w końcu czas aby ogłosić wyniki dzisiejszych łowów, aby powiedzieć, który myśliwy jest godny miana Króla Polowania.

Królem polowania został Kol. Jacek Masiak- byk

Vice Królem Polowania został Kol. Marcin Stackiewicz- łania

Pozostali Koledzy upolowali:

Kol. Krystian Kudraj- cielak

Kol. Mariusz Ostapkowicz- koźlak

Wszystkim serdecznie gratulujemy!!!

Nadszedł czas na uczczenie pokotu. Koledzy sygnaliści odegrali sygnał „jeleń na pokocie” oraz „sarna na pokocie”.

             Na zakończenie prowadzący podziękowali przybyłym za bezpieczne łowy a Łowczy serdecznie podziękował wszystkim osobom zaangażowanym w prace, które umożliwiły przeprowadzenie polowania na zwyżkach.

Powtórzę się, ale wszyscy wiemy jak ciężkim terenem jest łowisko pompa i ile ciężkiej pracy włożyli Koleżanki i Koledzy. Ile razy musieli wyjeżdżać pomimo złej pogody, a wiadomo że przeważnie taką zwyżkę trzeba było donieść w rękach. Nieraz jeszcze zrobić prowizoryczną drogę. Także przed wszystkimi Wami, którzy byliście w te prace zaangażowani, w imieniu wszystkich Kolegów polujących dzisiejszego dnia oraz swoim chylę czoła.

            Po zakończonym polowaniu wszyscy zostaliśmy zaproszeni do Gawry, aby móc jeszcze chwilę spędzić we wspólnym gronie, wypić łyk gorącej kawy, porozmawiać o urokach dzisiejszych łowów i zobaczyć efekty dotychczasowych prac.

P.S. Dziękuję Kol. Magdzie Brykalskiej, Kol. Adamowi Kotlińskiemu oraz Kol. Michałowi Samiła za podesłane zdjęcia z polowania.

Darz Bór!!!                              

Lalak Andrzej